26 marca 2018

Na VIII edycję wrocławskich targów dostałem zaproszenie jako "Gęsi Zakręt". Gęsi to moja praca, którą staram się łączyć z pasją itd.,generalnie bla bla bla. I to właśnie miało być tematem mojego spotkania na targach. Jednak dzięki Arturowi Wojsa (jeden z organizatorów targów) dostałem możliwość pójścia również w innym kierunku. Skoro tu o tym piszę to wiadomo, że poszło w trial. Z naszej ekipy dołączył do mnie Gabryś Marcinów i w ten sposób powstał Dream Team ;) Jeżeli chodzi o same targi to nazwałbym je "kameralne", w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dla jednych to wada dla innych zaleta, ja osobiście wolę właśnie tak. Wczasach gdzie wszystko musi być mega i giga, Wrocław pokazuje, że nic nie musi być. Można robić imprezę po swojemu abiorąc pod uwagę, że zbliżają się do okrągłej rocznicy... czyli hajs się zgadza ;) Wydaje mi się, że w takich warunkach łatwiej "dobić targu", a o to wtargach chyba chodzi. Dobra, dobra do trialu.

Jak wszyscy wiemy, i ciągle powtarzam, nasz trial to nisza niszy, więc jak łatwo się domyślić byliśmy jedynym takim akcentem na tej imprezie.Trudno oczekiwać od marek obecnych na naszym rynku stoisk stricte trialowych. Sprzedaż jest znikoma i tak naprawdę wielki szacunek dla nich, że w ogóle są i walczą z tematem. Mamy tu jednak do czynienia z zamkniętym kołem. Większość ludzi, a nawet doświadczonych motocyklistów(motocyklista też bywa ludziem) nie ma pojęcia co to ten trial. Często z niewiedzy przekazują sobie błędne informacje, nie zagłębiając się w temat i powielając stereotypy itd. Osoby zainteresowane motoryzacją będąc na targach nie widzą trialu, wiec trialu nie ma. Trialu nie ma na targach, bo nie ma sprzedaży i koło się zamyka, w uproszczeniu wielkim oczywiście. Z drugiej strony, sam nie wiem czy same stoiska są w stanie wiele zmienić. Dzięki formie w jakiej dostaliśmy możliwość uczestnictwa w tej imprezie zrozumiałem (chyba) kilka spraw. O tym sporcie trzeba rozmawiać, opowiadać, tłumaczyć, zachęcać! Tak jak kiedyś twarzą w twarz. Mieliśmy rozmowę na scenie i spotkania na oddzielnej salce, gdzie była możliwość spokojnej rozmowy. Podejrzewam, że po naszej wizycie połowa Wrocławian właśnie szuka swojej pierwszej trialóweczki w internecie... buhahaha! A tak serio, odwiedziła nas grupka osób, były pytania, była rozmowa, był kontakt. Nabrałem poczucia, że właśnie tędy droga. Dlatego bardzo dziękuję organizatorom za zaufanie i danie nam takiej możliwości! Zachęcam też innych tworzących rynek motocyklowy w Polsce do zapraszania trialowców i nie chodzi mi tylko o nas :) Na każdych targach poza ogólną wystawą są różnego rodzaju spotkania, prezentacje. Może warto czasem pokazać coś innego, a nam dać możliwość zaprezentować trial. Czy będziemy za rok we Wrocławiu? Wszystko w rękach organizatora ;) My jesteśmy gotowi! 

 

 

Paweł Słomiński

fot. Przemysław Pendyk

 

 

Wrocław Motorcycle Show 2018